Szczęście jest jak motyl; im bardziej go gonisz, tym bardziej ci ucieka, lecz gdy zwrócisz swoją uwagę ku innym rzeczom, przyfrunie i usiądzie łagodnie na twoim ramieniu.-Henry David Thoreau
Super User

Super User

10 pomysłów na biznes miesiąca

Ostatni miesiąc obfitował w wiele innowacyjnych pomysłów.

8 zasad biznesu założyciela Tesco

Jack Cohen urodził się w 6 października 1898 roku w Londynie, był najstarszym z pięciorga dzieci Avrama Kohena, który był krawcem pochodzącym z Łodzi. Początkowo planował kontynuować zawód ojca, ale po wybuchu I wojny światowej wstąpił do armii i pracował przy naprawie samolotów, które były wówczas w znacznej mierze wykonane z płótna

Po demobilizacji i otrzymaniu odprawy kupił w 1919 roku stragan w East Endzie. Dość szybko zarobił kapitał, pozwalający mu otworzyć kilka kolejnych straganów, które zaopatrywał. W 1924 roku postanowił oznaczyć ładunek herbaty zakupiony w firmie T.E. Stockwell trzema pierwszymi literami nazwy dostawcy i dwiema pierwszymi literami własnego nazwiska − w ten sposób powstała nazwa TES-CO. W 1929 roku Cohen uruchomił w londyńskim Edgware pierwszy sklep pod tym szyldem, a do wybuchu II wojny światowej rozwinął sieć do 100 sklepów[2].

W połowie lat 50. Cohen otworzył w przebudowanym budynku dawnego kina pierwszy w Wielkiej Brytanii sklep, w którym wprowadził zapożyczoną z USA zasadę samoobsługi. Nowy model biznesowy przyniósł mu dalsze umacnianie pozycji rynkowej i przejęcia konkurencyjnych sieci. Pod koniec kolejnej dekady firma posiadała 800 sklepów. Cohen kontrolował firmę do przejścia na emeryturę w 1973 roku, kiedy kierowanie nią powierzył zięciowi. Tesco było wówczas jednak symbolem niskiej jakości produktów i obsługi

Jack Cohen zmarł 24 marca 1979 roku

 

Najbardziej głośnym i bezpośrednim hasłem, które Jack Cohen wręczał:

w postaci spinek do krawata swoim najlepszym pracownikom, było: „Nie możesz prowadzić biznesu siedząc na tyłku”.

Chyba wyjątkiem od tej reguły jest podejmowanie działań za pośrednictwem komputera, który oczywiście w tamtych czasach był futurystyczną wizją, ale sedno tego hasła jest oczywiste – trzeba się odważyć, zainwestować środki, zrobić pierwszy krok, a potem masę kolejnych.

1. Racjonalnie zarządzaj pieniędzmi

Cohen miał ogromny szacunek do pieniędzy, słynął ze skromności i oszczędności. Gdy jego koledzy z wojska wydawali całe czesne na alkohol, kobiety i papierosy, Cohen zainwestował w stoisko na targu i sprzedawał produkty pochodzące z żołnierskich zapasów. Minimalizował też koszty prowadzenia działalności, inwestując w centralny magazyn handlowy – pierwszy na Wyspach Brytyjskich, który usprawnił proces logistyczny zaopatrywania sklepów.

2. Pracuj ciężko

Jak każdy przedsiębiorca z krwi i kości, Cohen był bardzo zaangażowany w rozwój swojej działalności. Zaproszony do programu BBC powiedział, że praca pochłania go w całości. Faktycznie, aby rozkręcić biznes, w pierwszych latach trzeba skumulować swoje wysiłki, a jeśli chcemy zbudować potęgę, całe życie musimy traktować pracę odpowiedzialnie i z zaangażowaniem.

3. „Sprzedawaj towary tanio, kładź wysoko na półce.”

W tej dewizie mieści się nie tylko dostępność towarów, ale też określenie swojego targetu. Produkty Tesco nie słynęły z wysokiej jakości, a jednak Cohen odniósł międzynarodowy sukces. Klientów wabił też nowościami, które pojawiały się w sklepie z każdym tygodniem, wprowadził jeden z pierwszych programów lojalnościowych – zielone znaczki.

4. Inspiruj się rozwiązaniami, które sprawdziły się gdzie indziej

Jednym z kroków milowych w budowaniu potęgi sklepów sieciowych było otworzenie w Londynie sklepu samoobsługowego, które przed wojną działały już w Stanach Zjednoczonych. Kluczowa okazała się też gotowość do podjęcia ryzyka, Cohen wahał się przed tym rozwiązaniem, ale namówił go zięć.

5. Nie wypełniaj biernie aspiracji rodziców

Kto z nas nie czuje oporu, gdy rodzice chcą decydować o wyborze kierunku studiów, opłacają czesne, nie rozumieją artystycznych lub zbyt praktycznych zapędów swoich dzieci? By odnieść w życiu prawdziwy sukces, trzeba kierować się wewnętrznym głosem, a nie ulegać presji autorytetów. Gdyby Cohen tego nie potrafił, byłby krawcem jak jego ojciec.

6. Wyprzedź konkurencję

Gdy Jack Cohen zaczynał swoją działalność na targu w Londynie nie był tak szybki jak tłoczący się przy bramie handlarze, w walce o dobre stoisko posłużył się sprytem – rzucał kapelusz i w ten sposób rezerwował stanowisko.

7. Próbuj różnych rozwiązań

Nigdy nie wiadomo, kiedy przydadzą się umiejętności zdobyte w jednej branży lub wyniesione z domu rodzinnego w zetknięciu z rynkiem pracy. Zanim Jack sprzedawał konserwy rybne na targowisku w Londynie, naprawiał i produkował płótna na samoloty podczas kariery wojskowej. Być może wtedy przekonał się, że nie chce tego robić i nie pójdzie w ślady ojca?

8. Każdy człowiek sukcesu zaczynał od rzeczy małych

Nikt nie urodził się wielki, Cohen sprzedawał na początku dwa produkty, jego kapitał początkowy nie przesądził o sukcesie. Przesądziły: oszczędność, odwaga, pracowitość.

Ford

„(..) Pieniądze, które zarabiam, nie są dla mnie żadnym argumentem.

Co sprawia, że jesteśmy szczęśliwi?

Co sprawia, że jesteśmy szczęśliwi?

75 lat trwały badania, prowadzone przez kolejne pokolenia naukowców z Harvarda, na temat tego, co sprawia, że ludzie czują się szczęśliwi. Wyniki przedstawił, w wystąpieniu dla Ted, kierownik tego projektu Robert Waldinger.

Oto treść całej wypowiedzi:

Co sprawia, że czujemy się zdrowi i szczęśliwi idąc przez życie? Gdybyś miał teraz zainwestować w najlepszą wersję siebie w przyszłości, w co włożyłbyś swój czas i energię? Niedawno przeprowadzono badanie wśród członków tak zwanego „Pokolenia Milenium”, pytając, jakie są ich najważniejsze cele życiowe, ponad 80 procent odpowiedziało, że najważniejsze są dla nich pieniądze. 50 procent z nich uznało również, że kolejnym ważnym celem jest sława.

Ciągle wmawia się nam, że musimy się skupić na pracy, dawać z siebie więcej aby więcej osiągnąć. Ulegamy wrażeniu, że to są cele, do których musimy dążyć, aby mieć dobre życie. Spojrzenie całościowe, na wszystkie podjęte decyzje i to jak wpłynęły one na nasze życie, wydaje się być niemożliwe. Większość tego, co wiemy o życiu, pochodzi z zadawania ludziom pytań o przeszłość, a jak wiadomo, umysł interpretuje ją w różny sposób. Zapominamy większość z tego, co działo się w naszym życiu, a czasami nasza pamięć puszcza wodze fantazji.

A co jeśli moglibyśmy obejrzeć, jak przez lata toczyło się czyjeś życie? Co jeśli moglibyśmy badać je od czasów młodzieńczych do starości i zobaczyć, co tak naprawdę czyni ludzi zdrowymi i szczęśliwymi?

Zrobiliśmy to. The Harvard Study of Adult Development to prawdopodobnie najdłuższe badanie życia dorosłych ludzi jakie zostało wykonane. Przez 75 lat śledziliśmy losy 724 mężczyzn, rok po roku pytając ich o pracę i rodzinę – nie wiedząc oczywiście, jak dalej potoczy się ich życie.

Badania takie jak te są niezwykle rzadkie. Niemal wszystkie podobne projekty kończyły się w ciągu pierwszych 10 lat, ponieważ zbyt wielu ludzi z nich rezygnowało, kończyło się finansowanie, badacze zaczęli zajmować się czymś innym lub umierali i nie miał ich kto zastąpić. Jednak ten projekt przetrwał, dzięki szczęściu i uporowi kilku pokoleń badaczy. Około 60 z 724 osób biorących w nim udział wciąż żyje, większość ma ponad 90 lat. A teraz zaczynamy badać ponad 2000 dzieci tych ludzi. Ja jestem już czwartym kierownikiem tych badań.

Od 1938 roku śledziliśmy losy dwóch grup. Pierwsza składała się z mężczyzn studiujących na drugim roku na Uniwersytecie Harvarda. Wszyscy ukończyli go w trakcie II wojny światowej i większość z nich poszła służyć w wojsku. Drugą grupę stanowili chłopcy z najbiedniejszych dzielnic Bostonu, specjalnie wybrani z rodzin, którym się nie wiodło. Większość żyła w kamienicach, wielu bez dostępu do bieżącej wody.

Kiedy zaczynaliśmy ten projekt, rozmawialiśmy z każdym z tych nastolatków. Przebadaliśmy ich pod kątem zdrowotnym. Odwiedziliśmy ich domy i rozmawialiśmy z ich rodzicami. Ci chłopcy z biegiem czasu stali się z mężczyznami, których życia potoczyły się różnie. Zostali pracownikami fabryk, adwokatami, murarzami, lekarzami, jeden z nich został prezydentem Stanów Zjednoczonych. Niektórzy popadli w alkoholizm. U kilku objawiła się schizofrenia. Część pięła się po drabince kariery na sam szczyt, innych czekała w przeciwnym kierunku.

Inicjatorzy tych badań w najśmielszych oczekiwaniach nie przypuszczali, że 75 lat później będę stał tutaj przed wami i opowiadał, że te badania wciąż są kontynuowane. Co dwa lata nasi cierpliwi i oddani ludzie dzwonią do tych mężczyzn i pytają, czy mogą jeszcze raz wypytać ich o sprawy związane z ich życiem.

Wielu z tych, którzy wychowywali się w biedzie, pyta: „Czemu ciągle chcecie mnie badać? Moje życie nie jest zbyt interesujące”. Ci po Harvardzie nigdy nie pytają.

Aby mieć jak najlepszy obraz ich życia, nie wysyłamy im ankiet. Rozmawiamy z nimi w ich domach. Od ich lekarzy dostajemy wyniki badań. Pobieramy im krew, skanujemy mózgi, rozmawiamy z ich dziećmi. Nagrywamy ich rozmowy z żonami dotyczące największych zmartwień. Kiedy jakieś 10 lat temu spytaliśmy wreszcie ich żony, czy dołączyłyby do tych badań, od wielu z nich usłyszeliśmy odpowiedź: „Najwyższy czas”.

Więc czego się dowiedzieliśmy? Jakie lekcje płyną z dziesiątek tysięcy stron z informacjami, które zebraliśmy na temat ich żyć? Cóż, lekcje te nie dotyczą bogactwa, sławy ani coraz cięższej pracy. Najprostszy przekaz, jaki wyłania się z tych 75 lat badań to:

Dobre relacje z innymi ludźmi sprawiają, że jesteśmy zdrowi i szczęśliwi. Kropka.

Nauczyliśmy się trzech bardzo ważnych rzeczy na temat relacji z innymi ludźmi. Pierwsza mówi, że kontakt z innymi jest bardzo pożyteczny, a samotność zabija. Okazuje się, że ludzie, którzy są mocniej przywiązani do rodziny, znajomych czy wspólnot są szczęśliwsi, zdrowsi i żyją dłużej od tych, którzy nie są tak przywiązani. Samotność bywa zaś toksyczna. Ludzie odizolowani od innych bardziej niż by tego chcieli są mniej szczęśliwi, podupadają szybciej na zdrowiu, ich umysł pracuje gorzej i żyją krócej od tych, którzy nie są samotni. Smutne jest to, że obecnie ponad 1/5 Amerykanów określa się mianem samotnych.

I wiemy o tym, że samotnym można być wśród tłumu, tak samo jak samotnym można być w małżeństwie, dlatego druga ważna lekcja, jaką wyciągnęliśmy, jest taka, że nie liczy się tylko liczba twoich znajomych czy wierność w związku, ale przede wszystkim jakość bliskich relacji z innymi. Życie w cieniu jakiegoś konfliktu bardzo źle wpływa na nasze zdrowie. Na przykład małżeństwa, w których często dochodzi do kłótni, okazują się bardzo złe dla stanu zdrowia, gorsze niż rozwód. Natomiast życie w zgodzie, w przyjaznych związkach nas chroni.

Kiedy prześledziliśmy losy naszych mężczyzn do momentu, w którym mieli osiemdziesiątkę na karku, postanowiliśmy spojrzeć na nich w wieku średnim i sprawdzić, czy jesteśmy w stanie przewidzieć, kto będzie szczęśliwym, zdrowym osiemdziesięciolatkiem, a kto nie. I kiedy przeanalizowaliśmy wszystkie dane o nich zebrane do pięćdziesiątki, okazało się, że to nie poziom ich cholesterolu wpłynie na to, jak będą się starzeć. To poziom ich zadowolenia ze związków. Ci, którzy byli z nich najbardziej zadowoleni w wieku 50 lat, byli też najzdrowsi w wieku 80. Dobre związki potrafią też uchronić przed problemami związanymi ze starzeniem się. Nasza najszczęśliwsza para po osiemdziesiątce przyznała, że kiedy odczuwała większy ból fizyczny, miała nadal pogodny nastrój. Natomiast ludzie w nieszczęśliwych związkach podczas dni wzmożonego bólu fizycznego odczuwali go jeszcze mocniej przez ból emocjonalny.

A trzecią lekcją, jakiej nauczyliśmy się o związkach i naszym zdrowiu, było to, że udane związki nie chronią tylko naszych ciał, ale też umysły. Okazało się, że poczucie bezpieczeństwa w związku po osiemdziesiątce działa protekcyjnie, jeśli ludzie wiedzą, że mogą zawsze liczyć na swoją drugą połowę, ich pamięć i wspomnienia są wyraźniejsze przez dłuższy czas. Natomiast ci, którzy czują, że mogą liczyć jedynie na siebie, doświadczają szybszego zaniku pamięci. W dodatku te udane związki nie muszą być bez przerwy idealne. Niektóre z naszych par osiemdziesięciolatków mogły się między sobą sprzeczać dzień i noc, ale dopóki czuły, że w razie cięższych chwil jedno może polegać na drugim, te kłótnie nie miały wpływu na ich pamięć.

Ta wiadomość, że udane związki są dobre dla naszego zdrowia i samopoczucia, to wiedza stara jak świat. Czemu jest to tak trudne do osiągnięcia, a tak łatwe do ignorowania? Cóż, jesteśmy ludźmi. Lubimy szybkie rozwiązania, coś, co uczyni życie lepszym i takim już ono pozostanie. Związki są trudne i skomplikowane, zwrócenie się w stronę rodziny i znajomych to ciężka praca, nie tak czarująca i seksowna. W dodatku trwa całe życie. Nigdy się nie kończy. Z badanych przez nas osób najszczęśliwsi na emeryturze byli ci, którzy potrafili znaleźć sobie nowych znajomych po utracie tych z pracy. Wielu, tak jak ci z pokolenia Milenium w niedawno przeprowadzonych badaniach, zaczynało jako młodzi ludzie, wierzący, że potrzebują bogactwa, sławy i wielkich osiągnięć, aby być w życiu szczęśliwym. Ale minęło 75 lat, podczas których nasze badania wykazały, że ci, którzy zwrócili się w stronę związków, rodziny, przyjaciół czy wspólnot zaszli najdalej.

A co z tobą? Powiedzmy, że masz 25 lat, a może 40, a może nawet 60. Jak takie zwrócenie się w kierunku relacji z innymi ma w ogóle wyglądać?

Możliwości są nieograniczone. Może to być wstanie sprzed komputera i spędzenie czasu z innymi ludźmi, albo ożywienie nieco skostniałego związku przez wspólne robienie czegoś, np. chodzenie na spacery, albo odnowienie kontaktu z tym członkiem rodziny, z którym od lat nie rozmawiałeś, bo rodzinne sprzeczki mają bardzo zły wpływ na tych, którzy długo trzymają urazę.

Chciałbym zakończyć cytatem z Marka Twaina. Ponad 100 lat temu, spoglądając na swoje życie, napisał: „Nie ma czasu – tak krótkie jest życie – na sprzeczki, przeprosiny, zawiść, wyjaśnienia. Jest tylko czas na kochanie, i to w tej chwili, że się tak wyrażę”.

Dobre życie oparte jest na dobrych związkach.

Snowkiting

 

Snowkiting to zimowa odmiana kitesurfingu.

Żeby tworzyć to, czego pragniemy,

Żeby tworzyć to, czego pragniemy, powinniśmy doskonalić naszą zdolność do skupienia uwagi na intencji, bez poddawania się zakłóceniom i rozproszeniu

Masayoshi Son

Ponad 70 mld dol. stracił Masayoshi Son w wyniku załamania giełdy u progu XXI wieku,

Podświadomość

Wielu spośród czołowych naukowców doceniało i docenia wagę podświadomości.

Strona 7 z 7

Reklama

Początek strony