Edison, Marconi, Kettering, Poincar, Einstein i wielu innych ufało podświadomości, angażując ją świadomie w badaniach. To jej zawdzięczać należy odkrycia i metody, które legły u podstaw wielkich współczesnych innowacji w nauce i gospodarce. Staranne badania dowiodły, że sukcesy wszystkich wielkich naukowców i badaczy wiązały się ściśle z rozwijaniem sił podświadomości.
Mało kto wie, jak słynny chemik Friedrich von Stradonitz rozwiązał przy pomocy podświadomości trudny problem naukowy. Dłuższy czas trudził się daremnie nad właściwym ułożeniem sześciu atomów węgla i wodoru we wzorze benzenu. Wciąż napotykał trudności nie do pokonania, przez co rozumowe rozwiązanie wydało mu się nieosiągalne. W końcu powierzył problem własnej podświadomości. Niedługo potem, gdy wsiadał w Londynie do autobusu, coś go olśniło. Ujrzał w duchu węża, który gryząc własny ogon kręci się w kółko. Podświadomość uczonego znalazła rozwiązanie i ukazała mu w symbolicznej formie kolisty układ atomów, znany dziś powszechnie jako "pierścień benzenowy".
Jak wybitny naukowiec rozwijał swoje wynalazki
Nikola Tesla, któremu zawdzięczamy szereg rewelacyjnych wynalazków, był błyskotliwym badaczem w dziedzinie elektrotechniki. Kiedy przychodził mu do głowy nowy pomysł, zwykł rozwijać go i rozbudowywać w wyobraźni, wiedząc, że podświadomość podszepnie mu wszystkie szczegóły potrzebne do praktycznej realizacji pomysłu. Pozwalając, aby wynalazek dojrzał w jego umyśle, potrafił przekazać inżynierom doskonałą aż po ostatnie szczegóły konstrukcję, która nie wymagała już żadnych ulepszeń.
On sam tak skomentował swoją pionierską działalność: "Wszystkie moje wynalazki w ciągu dwudziestu lat spełniały wszelkie oczekiwania, jakie stawiałem im ja oraz inni".
Jak słynny przyrodnik rozwiązał problem
Znakomity amerykański przyrodnik profesor Agassiz doświadczył na sobie niestrudzoną działalność podświadomości w czasie snu. W biografii tego sławnego człowieka, którą opublikowała wdowa po nim, znajduje się opis następującego wydarzenia: "Już od dwóch tygodni próbował uzupełnić niekompletną i wysoce rozmytą skamielinę prehistorycznej ryby. Zmęczony i zniechęcony odłożył w końcu skamieniałość, starając się więcej o niej nie myśleć. Wkrótce potem obudził się w środku nocy z radosnym podnieceniem: we śnie zobaczył rybę w całości. Obraz wymknął mu się jednak przy próbie jego utrwalenia. Mimo to jednak, skoro świt, Agassiz wybrał się do Jardin des Plantes (ogrodu zoologicznego połączonego z instytutem zoologii) w nadziei, że tam zobaczy coś, co przypomni mu ujrzany we śnie obraz. Nic z tego – pamięć go zawiodła. Następnej nocy ryba znowu ukazała mu się we śnie, potem jednak nie był w stanie przypomnieć sobie szczegółów. W nadziei, że to przeżycie wróci po raz trzeci, przed pójściem spać położył w zasięgu ręki ołówek i kartkę papieru.
I rzeczywiście – nad ranem wizerunek ryby ukazał mu się znowu, z początku nieco niewyraźnie, później jednak z tak kryształową precyzją, że wprawne oko zoologa zdołało rozpoznać najdrobniejsze nawet szczegóły. W półśnie, w całkowitej ciemności, narysował rybę na kartce. Rano zaś, ku wielkiemu zaskoczeniu, odkrył pewne cechy biologiczne, których by się u tej prehistorycznej ryby nigdy nie domyślił. Pośpieszył do Jardin des Plantes, i korzystając z rysunku, zdołał cienkim dłutem zdjąć wierzchnią warstwę w różnych miejscach skamieniałości, dzięki czemu ujrzał wszystkie szczegóły. Zgadzały się one dokładnie z obrazem w jego śnie i sporządzonym przez sen szkicem, dzięki czemu odpowiednie zaklasyfikowanie ryby stało się proste."
Jak wielki lekarz znalazł środek przeciwko cukrzycy
Parę lat temu ktoś przysłał mi wycinek z gazety, gdzie opisano odkrycie insuliny. Poniżej streszczam najważniejsze fakty tak, jak je zapamiętałem:
Czterdzieści lat temu, może trochę wcześniej, znakomity kanadyjski chirurg dr Frederick Banting poświęcił się dokładnemu studiowaniu katastrofalnych skutków cukrzycy. Medycyna nie znała jeszcze wówczas sposobu na powstrzymanie tej choroby. Każdą wolną minutę dr Banting poświęcał eksperymentom i lekturze międzynarodowej literatury fachowej. Pewnego wieczoru oczy kleiły mu się ze zmęczenia i poszedł spać. We śnie coś go natchnęło, by wyprodukować wyciąg z psich trzustek. Z tej substancji uzyskano insulinę, która odtąd pomogła milionom ludzi.
Ciekawe, że zanim podświadomość ukazała Bantingowi właściwą drogę, musiał długo szukać rozwiązania problemu.
Olśnienie nie nadchodzi bynajmniej zaraz pierwszej nocy. Zanim pojawi się odpowiedź, może upłynąć dłuższy czas. Nie zniechęcaj się tym, zawsze przed zaśnięciem przekazuj podświadomości odpowiednie pytanie, jak gdybyś robił to pierwszy raz.
Opóźnienie można tłumaczyć między innymi tym, że – słusznie albo nie – uważasz dane pytanie za wyjątkowo zagmatwane. Świadomie więc sądzisz, że rozwiązania nie da się znaleźć w krótkim czasie. Twoja podświadomość nie podlega czasowym ani przestrzennym ograniczeniom. Kładź się więc spać z pełnym przekonaniem, że już znalazłeś odpowiedź. Nie opóźniaj niepotrzebnie sprawy, oczekując rozwiązania w nieokreślonej przyszłości. Zdaj się ufnie na własną podświadomość; niech przedstawione tu przykłady przekonają cię, że każde twoje pytanie i problem znajdą bezbłędną odpowiedź i rozwiązanie.
Jak sławny fizyk uciekł z sowieckiego łagru
Wybitny badacz w dziedzinie elektroniki, członek Rocket Society (stowarzyszenie czołowych specjalistów od rakiet), dr Lothar von Blenk-Schmidt, streścił w poniższych słowach, jak zdołał uciec przed niechybną śmiercią w sowieckiej kopalni węgla: "Jako jeniec wojenny trafiłem do sowieckiego łagru, gdzie pracowałem w kopalni węgla. Moi koledzy umierali jeden po drugim. Pilnowali nas bezwzględni strażnicy, butni oficerowie i komisarze, myślący tylko o wykonaniu planu wydobycia. Po krótkim badaniu lekarskim każdemu jeńcowi wyznaczano dzienną normę wydobycia węgla. Moja wynosiła trzysta funtów. Jeśli jeniec nie wykonał normy, za karę zmniejszano mu i tak żałosną rację żywności, i wkrótce nieszczęśnik lądował na cmentarzu. Wszystkie moje myśli obracały się wokół jednego: jak uciec? Wiedziałem, że moja podświadomość znajdzie jakieś wyjście. Moja cała rodzina i dom padły ofiarą wojny. Wszyscy przyjaciele i dawni koledzy polegli albo byli internowani. W ciężkiej chwili natchnęła mnie myśl: 'chcę znaleźć się w Los Angeles, a zaprowadzi mnie tam podświadomość'. Widziałem kiedyś zdjęcia tego miasta i bardzo dokładnie pamiętałem poszczególne ulice i budynki.
Dzień i noc wyobrażałem sobie, że razem z pewną młodziutką Amerykanką, którą przed wojną poznałem w Berlinie (to moja obecna żona), idę bulwarem Wilshire. W duchu robiłem tam zakupy, jeździłem autobusem i jadałem w pierwszorzędnych restauracjach. Co noc zaprzątałem wyobraźnię wizją, że siedzę za kierownicą luksusowego samochodu i jeżdżę po reprezentacyjnych ulicach Los Angeles. Obrazy te odmalowywałem przed sobą ze wszystkimi szczegółami i z największym realizmem. W końcu ów wymarzony świat stał się dla mnie równie rzeczywisty, jak zasieki otaczające łagier.
Co rano naczelnik ustawiał jeńców w jednym szeregu i odliczał. Miał zwyczaj liczyć głośno 'jeden, dwa, trzy' itd., a każdy po wywołaniu miał dołączyć do grupy policzonych. Któregoś dnia na porannym apelu naczelnika na chwilę odwołano – akurat po tym, jak wymienił mnie z numerem 17. Po powrocie przez pomyłkę wywołał następnego też z numerem 17. To było dla mnie sygnałem ucieczki. Wiedziałem, że wieczorem, po powrocie do łagru, moja brygada wyda im się kompletna, dzięki czemu przez dłuższy czas nikt nie zauważy mojej ucieczki.
Udało mi się 'prysnąć'. Szedłem 24 godziny bez przerwy i dopiero potem odpocząłem w zrujnowanym i wyludnionym mieście. Później żywiłem się rybami i dziczyzną, a nocami jechałem na gapę pociągami towarowymi do Polski. Wreszcie dotarłem do Polski, a stamtąd przyjaciele pomogli mi przedostać się do Szwajcarii.
Pewnego wieczoru w hotelu Palast w Lucernie wdałem się w rozmowę z pewnym amerykańskim małżeństwem, które zaprosiło mnie do Santa Monica w Kalifornii. Przyjąłem zaproszenie. Po moim przyjeździe do Los Angeles zabrał mnie dalej szofer moich przyjaciół; wiózł mnie po bulwarze Wilshire i innych reprezentacyjnych ulicach, które tak plastycznie wyobrażałem sobie przez długie miesiące niewoli w sowieckiej kopalni. Rozpoznawałem budynki, które w duchu widywałem setki razy, i miałem wrażenie, że kiedyś rzeczywiście byłem już w Los Angeles. Dopiąłem celu."
Swoją relację dr Blenk-Schmidt kończy zapewnieniem, że nie przestanie go zdumiewać niezwykła siła podświadomości oraz jej sposoby, które wymykają się naszej wiedzy i pojęciu.
Jak archeolodzy i paleontolodzy rekonstruują prehistorię
Przedstawiciele tych nauk są skazani na to, że ich podświadomość zapamiętuje wszystkie dawne wydarzenia. Wobec zazwyczaj bardzo skąpych wskazówek w postaci resztek starych siedzib ludzkich czy prehistorycznych znalezisk tylko dzięki wyobraźni i sile podświadomości potrafią rekonstruować przeszłość-ba, nawet prehistorię. Coś, co umarło, odżywa i przemawia do nas. Badaniom tych naukowców nad dawnymi świątyniami i przedmiotami artystycznymi, pradawnymi narzędziami i przedmiotami codziennego użytku, a także ich intuicji zawdzięczamy wiedzę o szczeblach rozwoju człowieka w jego niejasnej prehistorii, kiedy to nasi przodkowie porozumiewali się jeszcze nieartykułowanymi dźwiękami i znakami. Silna koncentracja naukowca i kierowanie przez niego wyobraźnią budzi drzemiące w nim moce podświadomości, które stawiają mu przed oczyma starożytne świątynie otoczone parkami, fontannami i stawami. Paleontolog z kolei potrafi w skamieniałych szczątkach prehistorycznych stworzeń dopatrywać się mięśni, kości i ścięgien tak długo, aż ukaże mu się wierny wizerunek zwierzęcia. Dzięki temu przeszłość staje się żywą teraźniejszością, i widzimy, jak umysł ludzki pokonuje przestrzeń i czas. Kiedy nauczysz się podobnie władać i kierować wyobraźnią, stworzy ci ona szansę, byś mógł znaleźć się w gronie najbardziej uczonych i światłych umysłów wszystkich epok.
Jak kierować się podświadomością
Kiedy stajesz przed tak zwaną "trudną decyzją" albo problemem pozornie nie do rozwiązania, spróbuj najpierw uporać się z tym przez konstruktywne i świadome myślenie. Pozbądź się lęku, bo tylko w ten sposób można myśleć owocnie.
Radę i pomoc podświadomości we wszystkich sprawach zapewni ci ten oto prosty sposób: zadbaj o całkowity spokój ciała i umysłu. Każ ciału rozluźnić się, a ono cię usłucha. Organizm ludzki nie ma przecież wolnej woli ani rozeznania. Można porównać go z płytą gramofonową, będącą zapisem twoich myśli, poglądów i wrażeń. Skup się na swoim problemie i spróbuj go rozwiązać. Pomyśl, jak bardzo by cię uszczęśliwiło pomyślne rozwiązanie. Wczuj się w stan, jakiego byś wtedy doznał, trwaj w nim przez jakiś czas, po czym z ulgą zaśnij. Jeśli po przebudzeniu nadal nie wpadnie ci do głowy wyjście z sytuacji, zajmij się czym innym. Najprawdopodobniej nagle olśni cię wtedy rozwiązanie.
By kierować się własną podświadomością, dobrze jest i tutaj wybrać najprostszą drogę. Pozwolę sobie dla ilustracji opisać własne przeżycie: Pewnego dnia spostrzegłem, że zgubiłem cenny pierścionek, który w dodatku był pamiątką rodzinną. Bezskutecznie przetrząsnąłem każdy kąt. Wieczorem przed zaśnięciem przemówiłem do podświadomości – jakby była rzeczywistym rozmówcą – następującymi słowami: "Przed tobą nic się nie ukryje, więc wiesz, gdzie jest pierścionek. Pokaż mi to miejsce."
Nazajutrz rano miałem wrażenie, jakby zbudziło mnie ze snu wołanie: "Zapytaj Roberta!" Trochę zdziwiła mnie ta rada, Robert miał bowiem dziewięć lat. Ale usłuchałem wewnętrznego głosu. Na moje pytanie Robert odpowiedział: "Pierścionek? Ach tak, znalazłem go wczoraj, kiedy się bawiłem. Leży u mnie na biureczku. Myślałem, że nie ma żadnej wartości, więc nikomu o nim nie mówiłem." Podświadomość zawsze znajdzie odpowiedź – bylebyś jej zaufał.